Potrafi też zakłamać obraz. Pewne względy bierzesz pod uwagę a inne pomijasz. W powyższym przykładzie manipulacja opiera się na skontrastowaniu zdarzeń nieadekwatnych, ich skarykaturyzowaniu. Następuje ośmieszenie poprzez zestawienie sytuacji o różnym ciężarze gatunkowym. Trudno w tym żarcie zmienić sens, bo jest zbyt dużym uproszczeniem, ale spróbujmy choć odrobinę go nagiąć. Uwzględnijmy pominiętą zmienną jaką jest konsekwencja niepowodzenia w jednym i drugim przypadku. Wyobraźmy sobie, że jajecznica nie jest dla męża a dla króla, który oboje małżonków straci na szubienicy, gdy potrawa mu nie zasmakuje. Zdenerwowanie mężczyzny wydaje się tu już bardziej zasadne. Fakt, może nie umie on jej przyrządzić, ale potrafi ją przecież zjeść i ocenić smak, więc wtrąca swoje trzy grosze, bo chce żyć. Weź też pod uwagę różnice w sposobie komunikacji kobiet i mężczyzn. On powiedziałby to w inaczej. Pewnie nie narzekałby: "Nigdy mnie nie słuchasz.". Mężczyzna "paplający" jak kobieta (bez obrazy, Szanowne Panie, ale jednak rozmawiamy w inny sposób, co nie oznacza, że gorszy) traci swoją męskość i już sytuacja staje się komiczna, co zamazuje obraz rzeczywisty. Tak jak, analogicznie, gruby, stary facet załamujący dłonie jak wiotka, młoda panienka, trzepoczący niewinnie rzęsami i kołyszący w czasie chodzenia biodrami, obśmiewa takie dziewczęce zachowania, ale przecież te same gesty w wykonaniu kobiety są akceptowalne a nawet urokliwe. Niby odbicie, ale... w krzywym zwierciadle.
Widzisz @nike79, napisałeś troche prawdy i juz się nie podoba... szkoda, bo to mądre, co napisałeś.
Dodam tylko, że nie każda kobieta czepia się sposobu w jaki mężczyzna wykonuje znane mu czynności. Dziś zostałam pouczona przez mężczyznę, jaką trasę do pracy mam wybrać, bo w jego uznaniu jest lepsza. Dla wyjaśnienia: ja do pracy chodzę od 1,5 roku i zmieniałam już trasę kilka razy w zależności od postępu robót drogowych w tamtej okolicy, on zaczął chodzić nią dopiero dzisiaj, po tym jak większość prac została zakończona i najlepsze ścieżki są w koncu odblokowane. Ale to mu nie przeszkadza pouczyć mnie w swojej męskiej pysze.
Znaczy znajdziesz dziewczynę i sprowokujesz konflikt żeby wypróbować a?... Sorki, ale popatrz sam na to, co napisałeś, bo mam nadzieję, że zrobiłeś to nieświadomie...
Daję minusa za sposób przedstawienia tego problemu. Znów kobieta jest od kuchni, a mężczyzna od prowadzenia auta. Nie mógł jej tego pokazać, gdy ona prowadziła?
Widzę, że mamy feministkę :) Równie dobrze jest tutaj pokazane, że facet gotować nie potrafi. No to ja się ku*wa też oburzam! Faceci lepiej niż kobitki gotują ^^ nawet do tego się nie nadajecie. Większość naprawdę dobrych kucharzy to faceci!
A oto właśnie przykład na manipulację w tej analogii. Stereotypizacja - też często wykorzystywana w celach propagandowych. Interlokutorzy nie reprezentują jednakowego poziomu. On ma być wskazany jako ten mądrzejszy już przez samą "kierowniczą" funkcję jaką pełni w związku a ona ma być ukazana jako ta od błahych spraw. Niby oboje mają swoje specjalizacje, takie codzienne, niby tak często bywa w związkach, ale to żona w dowcipie jest specjalistką od czegoś, co jak nie wyjdzie można wyrzucić do śmietnika bez poważnych konsekwencji ewentualnej pomyłki w jej działaniach. Patrz: reklamy, w których mężczyzna-naukowiec poucza kobietę-kurę domową jakiego powinna używać proszku. Niby ona jest specjalistką od prania w sensie wykonawstwa a on bada substancje, których ona używa (mechanik wszak nie musi posiadać umiejętności Kubicy), ale przecież to tylko pranie a to on zajmuje się poważnymi sprawami i dlatego przyjmuje rolę autorytetu.
@PytonZielony: ja też jestem feministką, ale o ile z feminizmu wynikło lub może wyniknąć coś zarówno złego jak i dobrego, tak z Twojego szowinizmu wyniknie tylko kłótnia i obrażanie.
I jedna ze skuteczniejszych metod manipulacji.
Bez przesady, analogia bardzo celnie potrafi wskazać błędy w czyimś rozumowaniu, często nie da się inaczej.
Potrafi też zakłamać obraz. Pewne względy bierzesz pod uwagę a inne pomijasz. W powyższym przykładzie manipulacja opiera się na skontrastowaniu zdarzeń nieadekwatnych, ich skarykaturyzowaniu. Następuje ośmieszenie poprzez zestawienie sytuacji o różnym ciężarze gatunkowym. Trudno w tym żarcie zmienić sens, bo jest zbyt dużym uproszczeniem, ale spróbujmy choć odrobinę go nagiąć. Uwzględnijmy pominiętą zmienną jaką jest konsekwencja niepowodzenia w jednym i drugim przypadku. Wyobraźmy sobie, że jajecznica nie jest dla męża a dla króla, który oboje małżonków straci na szubienicy, gdy potrawa mu nie zasmakuje. Zdenerwowanie mężczyzny wydaje się tu już bardziej zasadne. Fakt, może nie umie on jej przyrządzić, ale potrafi ją przecież zjeść i ocenić smak, więc wtrąca swoje trzy grosze, bo chce żyć. Weź też pod uwagę różnice w sposobie komunikacji kobiet i mężczyzn. On powiedziałby to w inaczej. Pewnie nie narzekałby: "Nigdy mnie nie słuchasz.". Mężczyzna "paplający" jak kobieta (bez obrazy, Szanowne Panie, ale jednak rozmawiamy w inny sposób, co nie oznacza, że gorszy) traci swoją męskość i już sytuacja staje się komiczna, co zamazuje obraz rzeczywisty. Tak jak, analogicznie, gruby, stary facet załamujący dłonie jak wiotka, młoda panienka, trzepoczący niewinnie rzęsami i kołyszący w czasie chodzenia biodrami, obśmiewa takie dziewczęce zachowania, ale przecież te same gesty w wykonaniu kobiety są akceptowalne a nawet urokliwe. Niby odbicie, ale... w krzywym zwierciadle.
Widzisz @nike79, napisałeś troche prawdy i juz się nie podoba... szkoda, bo to mądre, co napisałeś. Dodam tylko, że nie każda kobieta czepia się sposobu w jaki mężczyzna wykonuje znane mu czynności. Dziś zostałam pouczona przez mężczyznę, jaką trasę do pracy mam wybrać, bo w jego uznaniu jest lepsza. Dla wyjaśnienia: ja do pracy chodzę od 1,5 roku i zmieniałam już trasę kilka razy w zależności od postępu robót drogowych w tamtej okolicy, on zaczął chodzić nią dopiero dzisiaj, po tym jak większość prac została zakończona i najlepsze ścieżki są w koncu odblokowane. Ale to mu nie przeszkadza pouczyć mnie w swojej męskiej pysze.
Znowu zaczynają się oklepane kawały? Kto zna Masztalskiego, ten zna i ten dowcip.
Też nie lubię gdy ktoś mnie poucza, gdy prowadzę samochód. Dlatego ja nikogo nie pouczam.
Ahahaha dobre. Jeśli sobie jakąś znajdę to na pewno to wypróbuje na niej. Póki co sam sobie sterem.
Znaczy znajdziesz dziewczynę i sprowokujesz konflikt żeby wypróbować a?... Sorki, ale popatrz sam na to, co napisałeś, bo mam nadzieję, że zrobiłeś to nieświadomie...
dobre;]
Daję minusa za sposób przedstawienia tego problemu. Znów kobieta jest od kuchni, a mężczyzna od prowadzenia auta. Nie mógł jej tego pokazać, gdy ona prowadziła?
Widzę, że mamy feministkę :) Równie dobrze jest tutaj pokazane, że facet gotować nie potrafi. No to ja się ku*wa też oburzam! Faceci lepiej niż kobitki gotują ^^ nawet do tego się nie nadajecie. Większość naprawdę dobrych kucharzy to faceci!
aniu, skończ marudzić i zrób mi jajecznice
A oto właśnie przykład na manipulację w tej analogii. Stereotypizacja - też często wykorzystywana w celach propagandowych. Interlokutorzy nie reprezentują jednakowego poziomu. On ma być wskazany jako ten mądrzejszy już przez samą "kierowniczą" funkcję jaką pełni w związku a ona ma być ukazana jako ta od błahych spraw. Niby oboje mają swoje specjalizacje, takie codzienne, niby tak często bywa w związkach, ale to żona w dowcipie jest specjalistką od czegoś, co jak nie wyjdzie można wyrzucić do śmietnika bez poważnych konsekwencji ewentualnej pomyłki w jej działaniach. Patrz: reklamy, w których mężczyzna-naukowiec poucza kobietę-kurę domową jakiego powinna używać proszku. Niby ona jest specjalistką od prania w sensie wykonawstwa a on bada substancje, których ona używa (mechanik wszak nie musi posiadać umiejętności Kubicy), ale przecież to tylko pranie a to on zajmuje się poważnymi sprawami i dlatego przyjmuje rolę autorytetu.
@PytonZielony: ja też jestem feministką, ale o ile z feminizmu wynikło lub może wyniknąć coś zarówno złego jak i dobrego, tak z Twojego szowinizmu wyniknie tylko kłótnia i obrażanie.