Od razu rzypomniał mi się tandetny obraz "2012". No, może nie był najgorszy, efekty robiły swoje, ale do rzeczy. 7.000.000.000 zabitych ludzi w dwie godziny... No cóż! Tryb optymistyczny aktywowany dzięki "zwycięskim" podkładzie muzycznym, świecącym słoneczku, uśmiechach bohaterów, komunikacie o "wdychaniu świeżego powietrza" (czy jakoś tak) i nasz bohater żyje! 99% ludzkości wyparowało, ale to nic! Cieszmy się! Jackson Curtis, ex, bachory i doktorek płaczą nie że stracili bliskich, że wielu zginęło... płaczą ze szczęścia, bo to happyend, tak reżyser kazał i koniec filmu!
Typowa produkcja hollyshitu. 95% ich filmow mozna strescic w 6 punktach:
1. Obraz tragedii,
morderstwa lub czegoś innego niemoralnego
2. Tylko jeden człowiek może to powstrzymać
(najczesciej jakis 'Stiwen Sigal'), przy okazji poznaje piękną kobiete.
3. Główny bohater walczy z 30 ludzmi/stworami itp, oni nie moga go trafic, on zabija ich za pierwszym razem
4. Punkt
kulminacyjny (np. walka z jakims przeciwnikiem) - pierwszy raz mozemy zobaczyc krew bohatera,
oczywiscie wygrywa, ratując siebie/kobiete/swiat
5. Obowiazkowo wątek miłosny, scena miłosna na
koniec filmu (bohaterowie sie caluja przy zachodzie slonca lub wybuchajacym samolocie)
6. Napisy
koncowe
Są wyjątki, chociażby filmy Tarantina takie jak Pulp Fiction czy Death proof, gdzie najpierw dobrze poznajemy bohaterów ,a następnie giną. Ale chociaż zginęli to nadal oglądamy ich dokonania dzięki retrospekcji ;)
Gdyby przed filmem w którym zginie więcej niż 15 ludzi pokazano by ich historię, to ludzie płakaliby, a film byłby uznawany za dno. Wreszcie sensowny ( + )
zgadzam się. ba, nawet nie musi to być człowiek. przychodzi mi do głowy film "Prawo zemsty" z Gerardem Butlerem. Tam główny bohater zabija kilka osób, w tym kilka w ogóle niezwiązanych ze sprawą. poza tym, niszczy wiele samochodów na parkingu, a załóżmy, że ktoś przez dziesięć lat pracował i odkładał pieniądze na wymarzone autko i ostatecznie udało mu się je kupić, tylko po to , by jakiś człowiek z manią wielkości mu je zniszczył.
a co do a, głównie chodzi o to, że bohater musi poświęcić kilka osób, by pokazać , że ma rację. a co jeśli to czyjeś matki (oczywiście mówiąc teoretycznie) , które właśnie wracają po dwunastu godzinach pracy do swojego niemowlaka, którego wychowują samotnie i zostają zamordowane... i można tak wymyślać w kółko.
Tak jak ktoś zginie z twojej rodziny to rozpaczasz, a jak słyszysz że rozbił się w ameryce łacińskiej samolot i zginęło 100 osób to nie robi to na tobie wielkiego wrażenia, im dalej tym słabszy nasz altruizm
Film nie był by uwazany za dno. Jest masa takich filmów, w których główni bohaterzy giną i są bardzo
dobrze odbierane krytycznie np. znany wielu ludziom "Braveheart". Takie rzeczy [@] dzieją sie bardzo
często w filmach i o dziwo najczęściej w tych kiepskich np. filmy "Transformers" gdzie nie ważne ile by
ludzi zginęło, nie będzie to nikt z głównych bohaterów.|||||| Tak więc oceniam na plus bo to
prawda w większości wypadków ale z użytkownikiem ziomal167 zgodzić się niestety nie mogę.
Tak jakby była katastrofa np samolotu i ocalał by tylko jakis Polityk to też katastrofy by nie było bo Polityk zyje, Tak to już jest..
Katastrofa byłaby gdyby przeżył.
Było podobne : /
Od razu rzypomniał mi się tandetny obraz "2012". No, może nie był najgorszy, efekty robiły swoje, ale do rzeczy. 7.000.000.000 zabitych ludzi w dwie godziny... No cóż! Tryb optymistyczny aktywowany dzięki "zwycięskim" podkładzie muzycznym, świecącym słoneczku, uśmiechach bohaterów, komunikacie o "wdychaniu świeżego powietrza" (czy jakoś tak) i nasz bohater żyje! 99% ludzkości wyparowało, ale to nic! Cieszmy się! Jackson Curtis, ex, bachory i doktorek płaczą nie że stracili bliskich, że wielu zginęło... płaczą ze szczęścia, bo to happyend, tak reżyser kazał i koniec filmu!
Typowa produkcja hollyshitu. 95% ich filmow mozna strescic w 6 punktach: 1. Obraz tragedii, morderstwa lub czegoś innego niemoralnego 2. Tylko jeden człowiek może to powstrzymać (najczesciej jakis 'Stiwen Sigal'), przy okazji poznaje piękną kobiete. 3. Główny bohater walczy z 30 ludzmi/stworami itp, oni nie moga go trafic, on zabija ich za pierwszym razem 4. Punkt kulminacyjny (np. walka z jakims przeciwnikiem) - pierwszy raz mozemy zobaczyc krew bohatera, oczywiscie wygrywa, ratując siebie/kobiete/swiat 5. Obowiazkowo wątek miłosny, scena miłosna na koniec filmu (bohaterowie sie caluja przy zachodzie slonca lub wybuchajacym samolocie) 6. Napisy koncowe
neoqueto, nie zapominajmy o zamykającej film kwestii córki Pana Głównego Bohatera. Chciałem płakać na równi z bohaterami, choć nie ze szczęścia.
Są wyjątki, chociażby filmy Tarantina takie jak Pulp Fiction czy Death proof, gdzie najpierw dobrze poznajemy bohaterów ,a następnie giną. Ale chociaż zginęli to nadal oglądamy ich dokonania dzięki retrospekcji ;)
Gdyby przed filmem w którym zginie więcej niż 15 ludzi pokazano by ich historię, to ludzie płakaliby, a film byłby uznawany za dno. Wreszcie sensowny ( + )
zgadzam się. ba, nawet nie musi to być człowiek. przychodzi mi do głowy film "Prawo zemsty" z Gerardem Butlerem. Tam główny bohater zabija kilka osób, w tym kilka w ogóle niezwiązanych ze sprawą. poza tym, niszczy wiele samochodów na parkingu, a załóżmy, że ktoś przez dziesięć lat pracował i odkładał pieniądze na wymarzone autko i ostatecznie udało mu się je kupić, tylko po to , by jakiś człowiek z manią wielkości mu je zniszczył. a co do a, głównie chodzi o to, że bohater musi poświęcić kilka osób, by pokazać , że ma rację. a co jeśli to czyjeś matki (oczywiście mówiąc teoretycznie) , które właśnie wracają po dwunastu godzinach pracy do swojego niemowlaka, którego wychowują samotnie i zostają zamordowane... i można tak wymyślać w kółko.
Tak jak ktoś zginie z twojej rodziny to rozpaczasz, a jak słyszysz że rozbił się w ameryce łacińskiej samolot i zginęło 100 osób to nie robi to na tobie wielkiego wrażenia, im dalej tym słabszy nasz altruizm
Film nie był by uwazany za dno. Jest masa takich filmów, w których główni bohaterzy giną i są bardzo dobrze odbierane krytycznie np. znany wielu ludziom "Braveheart". Takie rzeczy [@] dzieją sie bardzo często w filmach i o dziwo najczęściej w tych kiepskich np. filmy "Transformers" gdzie nie ważne ile by ludzi zginęło, nie będzie to nikt z głównych bohaterów.|||||| Tak więc oceniam na plus bo to prawda w większości wypadków ale z użytkownikiem ziomal167 zgodzić się niestety nie mogę.
@Romek93 Ty w ogóle piszesz nie na temat.