Róże Europy ~ Kosmetyki

Lista komentarzy

  1. Kaawaa napisał:

    Tak jakby była katastrofa np samolotu i ocalał by tylko jakis Polityk to też katastrofy by nie było bo Polityk zyje, Tak to już jest..

  2. miodek666 napisał:

    Katastrofa byłaby gdyby przeżył.

  3. Fendero napisał:

    Było podobne : /

  4. neoqueto napisał:

    Od razu rzypomniał mi się tandetny obraz "2012". No, może nie był najgorszy, efekty robiły swoje, ale do rzeczy. 7.000.000.000 zabitych ludzi w dwie godziny... No cóż! Tryb optymistyczny aktywowany dzięki "zwycięskim" podkładzie muzycznym, świecącym słoneczku, uśmiechach bohaterów, komunikacie o "wdychaniu świeżego powietrza" (czy jakoś tak) i nasz bohater żyje! 99% ludzkości wyparowało, ale to nic! Cieszmy się! Jackson Curtis, ex, bachory i doktorek płaczą nie że stracili bliskich, że wielu zginęło... płaczą ze szczęścia, bo to happyend, tak reżyser kazał i koniec filmu!

  5. twojstary napisał:

    Typowa produkcja hollyshitu. 95% ich filmow mozna strescic w 6 punktach: 1. Obraz tragedii, morderstwa lub czegoś innego niemoralnego 2. Tylko jeden człowiek może to powstrzymać (najczesciej jakis 'Stiwen Sigal'), przy okazji poznaje piękną kobiete. 3. Główny bohater walczy z 30 ludzmi/stworami itp, oni nie moga go trafic, on zabija ich za pierwszym razem 4. Punkt kulminacyjny (np. walka z jakims przeciwnikiem) - pierwszy raz mozemy zobaczyc krew bohatera, oczywiscie wygrywa, ratując siebie/kobiete/swiat 5. Obowiazkowo wątek miłosny, scena miłosna na koniec filmu (bohaterowie sie caluja przy zachodzie slonca lub wybuchajacym samolocie) 6. Napisy koncowe

  6. pecefau napisał:

    neoqueto, nie zapominajmy o zamykającej film kwestii córki Pana Głównego Bohatera. Chciałem płakać na równi z bohaterami, choć nie ze szczęścia.

  7. johwe napisał:

    Są wyjątki, chociażby filmy Tarantina takie jak Pulp Fiction czy Death proof, gdzie najpierw dobrze poznajemy bohaterów ,a następnie giną. Ale chociaż zginęli to nadal oglądamy ich dokonania dzięki retrospekcji ;)

  8. ziomal167 napisał:

    Gdyby przed filmem w którym zginie więcej niż 15 ludzi pokazano by ich historię, to ludzie płakaliby, a film byłby uznawany za dno. Wreszcie sensowny ( + )

  9. savioo napisał:

    zgadzam się. ba, nawet nie musi to być człowiek. przychodzi mi do głowy film "Prawo zemsty" z Gerardem Butlerem. Tam główny bohater zabija kilka osób, w tym kilka w ogóle niezwiązanych ze sprawą. poza tym, niszczy wiele samochodów na parkingu, a załóżmy, że ktoś przez dziesięć lat pracował i odkładał pieniądze na wymarzone autko i ostatecznie udało mu się je kupić, tylko po to , by jakiś człowiek z manią wielkości mu je zniszczył. a co do a, głównie chodzi o to, że bohater musi poświęcić kilka osób, by pokazać , że ma rację. a co jeśli to czyjeś matki (oczywiście mówiąc teoretycznie) , które właśnie wracają po dwunastu godzinach pracy do swojego niemowlaka, którego wychowują samotnie i zostają zamordowane... i można tak wymyślać w kółko.

  10. Romek93 napisał:

    Tak jak ktoś zginie z twojej rodziny to rozpaczasz, a jak słyszysz że rozbił się w ameryce łacińskiej samolot i zginęło 100 osób to nie robi to na tobie wielkiego wrażenia, im dalej tym słabszy nasz altruizm

  11. kresius napisał:

    Film nie był by uwazany za dno. Jest masa takich filmów, w których główni bohaterzy giną i są bardzo dobrze odbierane krytycznie np. znany wielu ludziom "Braveheart". Takie rzeczy [@] dzieją sie bardzo często w filmach i o dziwo najczęściej w tych kiepskich np. filmy "Transformers" gdzie nie ważne ile by ludzi zginęło, nie będzie to nikt z głównych bohaterów.|||||| Tak więc oceniam na plus bo to prawda w większości wypadków ale z użytkownikiem ziomal167 zgodzić się niestety nie mogę.

  12. rbk17 napisał:

    @Romek93 Ty w ogóle piszesz nie na temat.