Tak tak. Nieważne jakie studia a i tak będziemy bezrobotni albo zatrudnieni jako sprzątacze/kasjerki. Najlepiej siedzieć na dupie, nic nie robić. Po co studia. Ba, po co matura? Przeraża mnie, że takie nastawienie jest coraz mocniej promowane. Jak tutaj mieć jakiekolwiek ambicje, skoro na każdym kroku atakują mnie tacy malkontenci? Wcale się nie dziwię prognozom, że za kilkanaście lat na 1 emeryta będzie pracowała jedna osoba zamiast 4 czy 5 jak dzisiaj, skoro tyle osób od razu planuje być bezrobotnym albo robolem z najniższą średnią krajową :P
Niestety nie zgodzę się z Tobą. Gdybym mógł cofnąć czas do momentu ukończenia 3 klasy gimnazjum to na 100% inaczej zaplanowałbym swoją edukację niż matura i 5 lat studiowania (na państwowej, rzekomo renomowanej uczelni i kierunku, który w trakcie mojego 3 roku studiowania został kierunkiem zamawianym). Wolałbym czas i pieniądze zmarnowane na studia przeznaczyć na kursy lub od razu na wyjazd z kraju. Mógłbym w tej chwili mieć już obywatelstwo cywilizowanego państwa i wieść spokojne życie. PS. niem a czegoś takiego jak "najniższa średnia krajowa", jest albo średnia albo najniższa.
Pozdrawiam
co masz do zawodu kasjera/sprzątacza? WSZYSCY NIE MOŻEMY BYĆ KIEROWNIKAMI , niejednokrotnie te "robole i kasjerki" jak to piszesz zarabiają kilkaset złotych więcej niż cwaniaczki po studiach, otrzeźwiej człowieku bo widać nie znasz realiów świata, nawet tak podstawowych i zgadzam się z winter86 w 100% technikum, szkoła kucharska i uczenie się na boku z materiałów od kolegów w lepszych szkołach żeby zdać maturę, zamiast biedować na studiach dziennych - zaoczne + praca lub staże albo same kursy i ucieczka z tego kraju, a żeby naśmiewać się i wyszydzać z biedy ludzkiej i ich dramatu to trzeba być skończonym debilem, życie bywa przewrotne im mimo tego ,że teraz pracujesz na mega stanowisku to nie jest powiedziane jak nisko można upaść za parę lat
Ja szanuję ludzi pracy. Każdy człowiek pracujący nawet za 1200zł netto zasługuje na uznanie. Ważne, że podejmuje jakąkolwiek inicjatywę: szuka pracy, doszkala się, pracuje fizycznie, itp. Nieważne, czy po studiach będę zarabiał 1500zł, czy kilka tysięcy mój stosunek się nie zmieni. Niestety niektórym równo się w głowach poprzewracało- myślą, że jak już studiują to są "nadludźmi". Dotyczy to głównie osób, które nigdy fizycznie nie pracowały, nadal utrzymywanych przez rodziców. Obecnie praktycznie żadna szkoła(poza kilkoma wyjątkami, np. medycyna, itp.) nie gwarantuje pracy. Pozostanie na uczelni również nie jest to to samo co kiedyś. Możesz zdobywać najwyższe tytuły, a jak nie masz znajomości- to i tak nie dostaniesz tam pracy. Znam kilka przykładów z mojej uczelni: ojciec "wkręcił" syna, teściowa synową, itp. Kiedyś jadąc PKP słyszałem historię: gościu- inżynier był kierownikiem budowy, nie szanował "ludzi pracy", pewnego dnia nie dopełnił pewnych ważnych obowiązków służbowych( spowodowało to duże straty dla firmy) i został zwolniony w trybie dyscyplinarnym. Z tego powodu, że musiał znaleźć szybko pracę( duży kredyt za mieszkanie do spłaty) wybłagał szefa, by zatrudnił go jako pomocnika na budowie. Jak myślicie, czy miał szacunek i dobry kontakt współpracowników? Życie jest tak zaskakujące, ze może się zmienić o 360 stopni z dnia na dzień!
-Co robisz? - A wiesz, wykładam na uniwersytecie (kafelki w toalecie- powiedziane w myślach)
Albo - Wykładam chemie (na półki w biedronce).
Ja po studiach zostałem robolem, bo to 2 razy lepiej płatne niż praca w zawodzie. Ale nie żałuje, bo fajnie sobie postudiować.
Tak tak. Nieważne jakie studia a i tak będziemy bezrobotni albo zatrudnieni jako sprzątacze/kasjerki. Najlepiej siedzieć na dupie, nic nie robić. Po co studia. Ba, po co matura? Przeraża mnie, że takie nastawienie jest coraz mocniej promowane. Jak tutaj mieć jakiekolwiek ambicje, skoro na każdym kroku atakują mnie tacy malkontenci? Wcale się nie dziwię prognozom, że za kilkanaście lat na 1 emeryta będzie pracowała jedna osoba zamiast 4 czy 5 jak dzisiaj, skoro tyle osób od razu planuje być bezrobotnym albo robolem z najniższą średnią krajową :P
Niestety nie zgodzę się z Tobą. Gdybym mógł cofnąć czas do momentu ukończenia 3 klasy gimnazjum to na 100% inaczej zaplanowałbym swoją edukację niż matura i 5 lat studiowania (na państwowej, rzekomo renomowanej uczelni i kierunku, który w trakcie mojego 3 roku studiowania został kierunkiem zamawianym). Wolałbym czas i pieniądze zmarnowane na studia przeznaczyć na kursy lub od razu na wyjazd z kraju. Mógłbym w tej chwili mieć już obywatelstwo cywilizowanego państwa i wieść spokojne życie. PS. niem a czegoś takiego jak "najniższa średnia krajowa", jest albo średnia albo najniższa. Pozdrawiam
co masz do zawodu kasjera/sprzątacza? WSZYSCY NIE MOŻEMY BYĆ KIEROWNIKAMI , niejednokrotnie te "robole i kasjerki" jak to piszesz zarabiają kilkaset złotych więcej niż cwaniaczki po studiach, otrzeźwiej człowieku bo widać nie znasz realiów świata, nawet tak podstawowych i zgadzam się z winter86 w 100% technikum, szkoła kucharska i uczenie się na boku z materiałów od kolegów w lepszych szkołach żeby zdać maturę, zamiast biedować na studiach dziennych - zaoczne + praca lub staże albo same kursy i ucieczka z tego kraju, a żeby naśmiewać się i wyszydzać z biedy ludzkiej i ich dramatu to trzeba być skończonym debilem, życie bywa przewrotne im mimo tego ,że teraz pracujesz na mega stanowisku to nie jest powiedziane jak nisko można upaść za parę lat
Ja szanuję ludzi pracy. Każdy człowiek pracujący nawet za 1200zł netto zasługuje na uznanie. Ważne, że podejmuje jakąkolwiek inicjatywę: szuka pracy, doszkala się, pracuje fizycznie, itp. Nieważne, czy po studiach będę zarabiał 1500zł, czy kilka tysięcy mój stosunek się nie zmieni. Niestety niektórym równo się w głowach poprzewracało- myślą, że jak już studiują to są "nadludźmi". Dotyczy to głównie osób, które nigdy fizycznie nie pracowały, nadal utrzymywanych przez rodziców. Obecnie praktycznie żadna szkoła(poza kilkoma wyjątkami, np. medycyna, itp.) nie gwarantuje pracy. Pozostanie na uczelni również nie jest to to samo co kiedyś. Możesz zdobywać najwyższe tytuły, a jak nie masz znajomości- to i tak nie dostaniesz tam pracy. Znam kilka przykładów z mojej uczelni: ojciec "wkręcił" syna, teściowa synową, itp. Kiedyś jadąc PKP słyszałem historię: gościu- inżynier był kierownikiem budowy, nie szanował "ludzi pracy", pewnego dnia nie dopełnił pewnych ważnych obowiązków służbowych( spowodowało to duże straty dla firmy) i został zwolniony w trybie dyscyplinarnym. Z tego powodu, że musiał znaleźć szybko pracę( duży kredyt za mieszkanie do spłaty) wybłagał szefa, by zatrudnił go jako pomocnika na budowie. Jak myślicie, czy miał szacunek i dobry kontakt współpracowników? Życie jest tak zaskakujące, ze może się zmienić o 360 stopni z dnia na dzień!
Fajnie, że ktoś ma takie same marzenia jak ja ^ ^
-Co robisz? - A wiesz, wykładam na uniwersytecie (kafelki w toalecie- powiedziane w myślach) Albo - Wykładam chemie (na półki w biedronce). Ja po studiach zostałem robolem, bo to 2 razy lepiej płatne niż praca w zawodzie. Ale nie żałuje, bo fajnie sobie postudiować.
Dla mnie świetną alternatywą jest praca na kserze przy uczelni;D