Wytłumaczcie mi jedno, jak to jest. Idę sobie ulicą, a chodzę bardzo często. Mijam dzieciaki 8-12 lat. Rozmawiają o szkole, rodzinie, bajkach, telefonach komórkowych, dziewczynki także o ciuchach. Mijam ludzi dorosłych: rozmawiają o życiu, pracy, głupotach jakichś. Mijam ludzi starych, ok, najczęściej o chorobach, ale nie tylko (psy, polityka, dzieci i wnuki to też ich ulubione tematy). No i dochodzimy do meritum: mijam oto nastolatków, dość często, a jakże! Temat rozmów jest jeden i ZAWSZE ten sam: znajomi, co kto gdzie zrobił i czemu; i towarzyszy temu śmiech. Do jasnej cholery, jak można być takim nudnym i monotematycznym? Jak prostym, marnym umysłem trzeba być. Pamiętam siebie sprzed tych kilkunastu lat. Nie było takich rozmów. Co się z wami stało, ludzie nastoletni? OK, domyślam się że nie wszędzie tak jest, że mieszkam w mieście głupich ludzi, potomków szwaczek i kiboli. No ale to jest naprawdę nudne i męczące, od kilku lat mieć deja vu mijając jakąkolwiek grupę nastolatków (za wyjątkiem fajnych nerdów, od święta się zdarzy mijać takich i słyszeć rozmowy o komputerach i grach RPG).
Hm. Ja wolę rozmawiać np. o swoich zainteresowaniach. Mogę coś opowiedzieć o nich, a jak druga osoba ma podobne to już super w ogóle. Dziwnie czuję się z tym wśród ludzi, którzy gadają dużo o innych.
Niestety masz rację. Teraz większość nastolatków próbuje innym i sobie udowodnić, że mają "życie". Ludzie mi się dziwią, że niezbyt często wychodzę "z kumplami", no ale jak praktycznie każde spotkanie z miejscową społecznością moich rówieśników ma się opierać na piwie, wódce i rżeniu z pierdół to trochę słabo. Ale na przykład gdy wyjadę w cholerę, na drugi koniec Polski to czuję się jak ryba w wodzie. Dużo zależy od środowiska i, według mnie, od wielkości miasta w jakim się mieszka. W małych miastach jest mała różnorodność ludzi. A w dużych odwrotnie. Tak przynajmniej wynika z moich osobistych obserwacji.
Ludzie obrabiali sobie wzajemnie d u p e, obrabiają i obrabiać będą. W takim świecie żyjemy, i nie zmienisz tego uświadamiając, nam to co jest oczywiste (przynajmniej dla mnie). Nie ma ludzi, którzy choć raz nie obrobili komuś tyłka. Lwy polują, koty piją mleko, a ludzie obgadują.
Rozróżnijmy rozmowę o kimś od obgadywania. Są ludzie, którzy potrzebują się wyżalić drugiej osobie nt wszystkich kontaktów z innymi, są ludzie-obserwatorzy, którzy dzielą się swoimi obserwacjami, są ludzie, którzy konsultują się, bo np. dostrzegają problem u osoby trzeciej i tak daaaalej. Sęk w tym, że nie każda rozmowa o kimś innym jest zła. Poza tym, jeżeli kontakty z innymi ludźmi wypełniają połowę naszego życia, to trudno unikać takich tematów. Nie widzę nic złego w rozmowie o innych ludziach. Najgorzej, kiedy świadomie się obśmiewa osobę trzecią, działa na jej niekorzyść czy zdradza tajemnice. To jest obrzydliwe. Nie sama rozmowa o kimś, ale jej wydźwięk czynią takową rozmowę nieodpowiednią lub dopuszczalną. Poza tym, są ludzie, którzy nie mają swojego życia i żyją życiem innych ;))
Z tego co wiem to pluszowy miś na zdjęciu nie jest człowiekiem. Z takim przedmiotem nie da się porozmawiać bo Ci nie odpowie. Chyba, że facet na zdjęciu mówi do misia o sobie.
Może po prostu niech się nauczą rozmawiać?
Haha, zrobił literówkę! Wytknę mu ją bo przesłanie a już nie ma znaczenia!
Wytłumaczcie mi jedno, jak to jest. Idę sobie ulicą, a chodzę bardzo często. Mijam dzieciaki 8-12 lat. Rozmawiają o szkole, rodzinie, bajkach, telefonach komórkowych, dziewczynki także o ciuchach. Mijam ludzi dorosłych: rozmawiają o życiu, pracy, głupotach jakichś. Mijam ludzi starych, ok, najczęściej o chorobach, ale nie tylko (psy, polityka, dzieci i wnuki to też ich ulubione tematy). No i dochodzimy do meritum: mijam oto nastolatków, dość często, a jakże! Temat rozmów jest jeden i ZAWSZE ten sam: znajomi, co kto gdzie zrobił i czemu; i towarzyszy temu śmiech. Do jasnej cholery, jak można być takim nudnym i monotematycznym? Jak prostym, marnym umysłem trzeba być. Pamiętam siebie sprzed tych kilkunastu lat. Nie było takich rozmów. Co się z wami stało, ludzie nastoletni? OK, domyślam się że nie wszędzie tak jest, że mieszkam w mieście głupich ludzi, potomków szwaczek i kiboli. No ale to jest naprawdę nudne i męczące, od kilku lat mieć deja vu mijając jakąkolwiek grupę nastolatków (za wyjątkiem fajnych nerdów, od święta się zdarzy mijać takich i słyszeć rozmowy o komputerach i grach RPG).
Zmień otoczenie, jeśli przez to będziesz szczęśliwszy.
Nie wiem ale moim zdaniem lepiej gadac o znajomych niz o grach RPG moze tez jestem frajerem
Hm. Ja wolę rozmawiać np. o swoich zainteresowaniach. Mogę coś opowiedzieć o nich, a jak druga osoba ma podobne to już super w ogóle. Dziwnie czuję się z tym wśród ludzi, którzy gadają dużo o innych.
Niestety masz rację. Teraz większość nastolatków próbuje innym i sobie udowodnić, że mają "życie". Ludzie mi się dziwią, że niezbyt często wychodzę "z kumplami", no ale jak praktycznie każde spotkanie z miejscową społecznością moich rówieśników ma się opierać na piwie, wódce i rżeniu z pierdół to trochę słabo. Ale na przykład gdy wyjadę w cholerę, na drugi koniec Polski to czuję się jak ryba w wodzie. Dużo zależy od środowiska i, według mnie, od wielkości miasta w jakim się mieszka. W małych miastach jest mała różnorodność ludzi. A w dużych odwrotnie. Tak przynajmniej wynika z moich osobistych obserwacji.
qrde w jakim języku jest ten . Jednak analfabetyzm się szerzy. Ludzie ogarnijcie się.
A jakie problemy rozwiązał by brak wzajemnego obrabiania d..? Bo przecież o tym mowa.
Ludzie obrabiali sobie wzajemnie d u p e, obrabiają i obrabiać będą. W takim świecie żyjemy, i nie zmienisz tego uświadamiając, nam to co jest oczywiste (przynajmniej dla mnie). Nie ma ludzi, którzy choć raz nie obrobili komuś tyłka. Lwy polują, koty piją mleko, a ludzie obgadują.
Mam złą wiadomość, polują lwice, mleko piją jedynie kocięta (dorosłe często nie trawią laktozy), a co do ludzi... każdy jest inny.
Ale lwica to "lew", a "kocięta" to koty. A ludzie może i są inni, ale zawsze obgadują, w większym czy mniejszym stopniu.
Się mówi zniknęło nie znikło
Jak milo, ze ktos zauwazyl.
albo jeden przez drugiego...
Rozróżnijmy rozmowę o kimś od obgadywania. Są ludzie, którzy potrzebują się wyżalić drugiej osobie nt wszystkich kontaktów z innymi, są ludzie-obserwatorzy, którzy dzielą się swoimi obserwacjami, są ludzie, którzy konsultują się, bo np. dostrzegają problem u osoby trzeciej i tak daaaalej. Sęk w tym, że nie każda rozmowa o kimś innym jest zła. Poza tym, jeżeli kontakty z innymi ludźmi wypełniają połowę naszego życia, to trudno unikać takich tematów. Nie widzę nic złego w rozmowie o innych ludziach. Najgorzej, kiedy świadomie się obśmiewa osobę trzecią, działa na jej niekorzyść czy zdradza tajemnice. To jest obrzydliwe. Nie sama rozmowa o kimś, ale jej wydźwięk czynią takową rozmowę nieodpowiednią lub dopuszczalną. Poza tym, są ludzie, którzy nie mają swojego życia i żyją życiem innych ;))
albo jeden po drugim, a nie oboje na raz
Z tego co wiem to pluszowy miś na zdjęciu nie jest człowiekiem. Z takim przedmiotem nie da się porozmawiać bo Ci nie odpowie. Chyba, że facet na zdjęciu mówi do misia o sobie.
wiele problemów by ZNIKNĘŁO gdyby nauczono Cię poprawnej polszczyzny