Skąd ja to znam, moj tata jest taki sam. Mam 24 lata, jakos w sierpniu bylam na 24 urodzinach kolegi. Ok 2 w nocy, zabawa trwa,a. Tu telefon- tata. I sie zaczyna, ktora to godzina, ze w tej chwili do domu bo on sie martwi, ble ble. To sie zebrałam. Albo 2 lata temu wybierałam sie na sylwestra, a moj kochany tata- "masz wrócić o 1 i jechać samochodem inaczej w ogole nie idziesz". Bez jaj... Nie poszlam. Moj tata strasznie mi uprzykrza tym życie. Ktos powie- wyprowadz się. Ok, ale nie mam za co :( Kocham mojego tate, ale marze by zamieszkać samej. Ach ci rodzice...
24 lata to sporo czyli juz konczysz studia? no to jeszcze chwila i wypada sie wyprowadzic - BEZ JAJ! Ja sie wyprowadzilem w wieku 25 lat... i powiem Ci ze jak mowisz, trzeba kase miec na utrzymanie, na razie sobie radze ale kto wie czy nie trafie pod most...
Chyba, by mnie szlag trafił, gdybym miała takich rodziców. Rozumiem, że można martwić się o dziecko, ale student to już dorosła osoba. Dobrze by było, gdyby sam ogarnął sobie jakieś mieszkanie i posmakował studenckiego życia z dala od rodziców. Wspólne mieszkanie z kumplami to fajna sprawa. Stancja u starszej osoby to chyba najgorsza rzecz, jaka może być. ...Jeżeli człowiek jest rozgarnięty to ma czas i na naukę i na zabawę. Moi rodzice na szczęście mówią, bym korzystała i bawiła się póki mogę... ale też każą się uczyć i zdobyć tytuł o czasie :D w końcu dają na to kupę kasy...
Nadopiekuńczość niszczy człowieka. Staje się on nie zaradny życiowo bo wszystko mamcia za niego załatwia. Nie nauczony jest życia. Przerąbane. Wiem to po sobie bo sporo czasu zajęło mi zanim udało mi się mamuśkę od swojego życia odsunąć. Bywa że nadal żyje moim życiem zamiast własnym ale nie mieszkam już z nimi więc rzadko kiedy tak jest. Młody powinien iść na stancje z kolegami i odciąć się od rodziców. Wpadać na te weekendy czy święta ale nic więcej.
Wiesz, jeszcze można zrozumieć, jeśli ktoś ma takich rodziców ale stara się temu przeciwstawić. Najgorzej jeśli komuś takie życie pasuje- że mamusia dupke podetrze po kupce nawet. Straszne
Nadopiekuńczy rodzice są chyba gorsi niż ci którzy dzieckiem w ogóle się nie interesują. W tym drugim przypadku dziecko ma przynajmniej szansę nauczyć się życia, wyjdzie na ludzi albo nie, w tym pierwszym zawsze będzie społecznie upośledzone.
Ja nie rozumiem dlaczego każdy się pcha na studia. Niektórzy po prostu się do tego nie nadają. Skoro moja mama zwyczajnie sie nie nadaje na zmiane koła w aucie to dlaczego wszyscy mają się nadawać na studia?
Skąd ja to znam, moj tata jest taki sam. Mam 24 lata, jakos w sierpniu bylam na 24 urodzinach kolegi. Ok 2 w nocy, zabawa trwa,a. Tu telefon- tata. I sie zaczyna, ktora to godzina, ze w tej chwili do domu bo on sie martwi, ble ble. To sie zebrałam. Albo 2 lata temu wybierałam sie na sylwestra, a moj kochany tata- "masz wrócić o 1 i jechać samochodem inaczej w ogole nie idziesz". Bez jaj... Nie poszlam. Moj tata strasznie mi uprzykrza tym życie. Ktos powie- wyprowadz się. Ok, ale nie mam za co :( Kocham mojego tate, ale marze by zamieszkać samej. Ach ci rodzice...
No cóż nie ważne ile masz lat - zawsze będziesz dla nich dzieckiem ;p
24 lata to sporo czyli juz konczysz studia? no to jeszcze chwila i wypada sie wyprowadzic - BEZ JAJ! Ja sie wyprowadzilem w wieku 25 lat... i powiem Ci ze jak mowisz, trzeba kase miec na utrzymanie, na razie sobie radze ale kto wie czy nie trafie pod most...
Chyba, by mnie szlag trafił, gdybym miała takich rodziców. Rozumiem, że można martwić się o dziecko, ale student to już dorosła osoba. Dobrze by było, gdyby sam ogarnął sobie jakieś mieszkanie i posmakował studenckiego życia z dala od rodziców. Wspólne mieszkanie z kumplami to fajna sprawa. Stancja u starszej osoby to chyba najgorsza rzecz, jaka może być. ...Jeżeli człowiek jest rozgarnięty to ma czas i na naukę i na zabawę. Moi rodzice na szczęście mówią, bym korzystała i bawiła się póki mogę... ale też każą się uczyć i zdobyć tytuł o czasie :D w końcu dają na to kupę kasy...
co sie tak unosisz :D
hheh :D bo ten wpis mnie powalił, takich rodziców jest mnóstwo :D
Nie ma takiego ogłoszenia...
Nadopiekuńczość niszczy człowieka. Staje się on nie zaradny życiowo bo wszystko mamcia za niego załatwia. Nie nauczony jest życia. Przerąbane. Wiem to po sobie bo sporo czasu zajęło mi zanim udało mi się mamuśkę od swojego życia odsunąć. Bywa że nadal żyje moim życiem zamiast własnym ale nie mieszkam już z nimi więc rzadko kiedy tak jest. Młody powinien iść na stancje z kolegami i odciąć się od rodziców. Wpadać na te weekendy czy święta ale nic więcej.
Wiesz, jeszcze można zrozumieć, jeśli ktoś ma takich rodziców ale stara się temu przeciwstawić. Najgorzej jeśli komuś takie życie pasuje- że mamusia dupke podetrze po kupce nawet. Straszne
i bedzie tam chlać z tymi kolegami :D jak zasmakuje alkoholu to raz dwa zapomni o nauce.
Nadopiekuńczy rodzice są chyba gorsi niż ci którzy dzieckiem w ogóle się nie interesują. W tym drugim przypadku dziecko ma przynajmniej szansę nauczyć się życia, wyjdzie na ludzi albo nie, w tym pierwszym zawsze będzie społecznie upośledzone.
Nie raz byłem świadkiem jak przestraszeni studenci przysyłali swoich rodziców aby ci im coś w dziekanacie załatwili :)
Ja nie rozumiem dlaczego każdy się pcha na studia. Niektórzy po prostu się do tego nie nadają. Skoro moja mama zwyczajnie sie nie nadaje na zmiane koła w aucie to dlaczego wszyscy mają się nadawać na studia?